Dużo i bardzo słodko- to główne zasady tureckich deserów |
Turecki deser, który bardzo przypadł mi do gustu, to künefe (w Polsce spotkałam się z nazwą "włochacz"). Pochodzi on z Turcji południowej (Hatay, Gaziantep, Adana, Mersin), ale można go oczywiście skosztować w niemalże całym kraju (choć przepisy na jego przygotowanie mogą się nieco różnić). Jest to najprościej mówiąc drobno pokrojone specjalne ciasto kadayıf wyglądające jak cieniutki makaron, które zostaje zapieczone w ceramicznych naczyniach z warstwą sera dil (przypominającego mozarellę) oraz masła. Całość polana zostaje- a jakże!- gęstym syropem i podawana jest na gorąco, bo wtedy smakuje najlepiej. W związku z tym jest to deser, który najlepiej jeść zimą, koniecznie z dodatkiem gorzkiej kawy lub herbaty, aby zbalansować tę niesamowitą słodycz. Przyznam, że ja nigdy nie byłam w stanie dokończyć całej porcji tego specjału, bo choć jest on przepyszny, to zapycha straszliwie (o skutkach ubocznych w postaci miliona kalorii już nawet wolę nie wspominać!). Nieco lżejsze jest samo ciasto kadayıf podawane na ciepło, w formie skręconego obwarzanka posypanego pistacjami i z gałką lodów. Mniam, już mi ślinka cieknie!
Künefe w wersji klasycznej, podane na gorąco z pistacjami, lodami i gorzką kawą- po takiej porcji można nic nie jeść przez resztę dnia! |
A tutaj już inna wersja, mniej słodka- samo ciasto z nadzieniem pistacjowym zapieczone w rogalik |
Przepis na künefe znaleźć możecie na przykład TUTAJ lub TUTAJ, choć uczciwie ostrzegam, że jest to deser bardzo pracochłonny. Natomiast poniżej obejrzeć możecie filmik pokazujący, jak powstaje ciasto kadayıf.
Inną straszliwą słodkością jest baklava, deser popularny nie tylko w Turcji, ale także na Bałkanach i w Grecji. Jest on wykonywany z wielu warstw cieniutkiego prawie jak papier kruchego ciasta przekładanego pokrojonymi na drobno orzechami, migdałami, cukrem i miodem. Upieczone na chrupko ciasto kroi się w różne kształty (romby, kwadraty, małe ruloniki). Następnie całość polewa się syropem zrobionym z wody, cukru i soku cytrynowego i to w takiej ilości, że deser wręcz w nim pływa. Gotową baklavę można jeszcze posypać pokrojonymi na drobno pistacjami. Ulepek po prostu straszliwy! Dla ambitnych i poszukujących inspiracji przepis na baklavę dostępny jest na przykład TUTAJ.
Tyle tu słodyczy, że kalorii przybywa od samego patrzenia! |
Jadłam kiedyś tureckie lody, tutaj w Niemczech
OdpowiedzUsuńI jak, smakowały? Bo to też zupełnie inne lody niż takie, które my znamy.
Usuń